Jesteś tancerką jednej z młodzieżowych grup tanecznych. Dzisiaj jest wasz wielki dzień. Macie szansę na wypromowanie się oraz ujawnienie swojego talentu. Wieczorem będziecie tworzyć oprawę choreograficzną na koncercie twojego ulubionego zespołu - One Direction. Przez 6 tygodni trenowaliście bardzo intensywnie, po kilka godzin dziennie. Ty starałaś się szczególnie, ponieważ chciałaś zrobić wrażenie na swoim ukochanym - Harrym Stylesie.
Rozpoczął się koncert. Chłopcy jak zawsze byli fantastyczni. Kiedy śpiewali More Than This ledwo zdusiłaś w sobie emocje. Miałaś ochotę wybiec na środek sceny, paść Harremu do stóp i płakać. Gdy tylko Harold wydawał z siebie dźwięki serce próbowało wyrwać się z twojej piersi. Starałaś się nie myśleć o nim, ani o jego loczkach. Skupiałaś całą uwagę na krokach, jednak myśli wciąż odbiegały w Jego stronę. Właśnie rozbrzmiało Another World, a ty wykonywałaś jedną ze swoich ulubionych figur - głowę miałaś uniesioną do góry, takk samo jak ręce, jakby w geście modlitwy. Harry całkowicie zapomniał o zespole tańczącym w niewielkiej odległości od jego pleców. To był dosłownie moment. Hazza wykonał piruet i w podskoku cofnął się w tył. Pech chciał, że wylądował właśnie na twojej stopie. Zawyłaś z bólu i padłaś na scenę. Automatycznie wszystko zamilkło - Styles i reszta chłopów przestali śpiewać, o muzyce można było marzyć. Tylko widownia wydała odgłos przerażenia .
- Ja.. ja.. ja prze.. przepraszam - wyjąkał sprawca wypadku - Ja nie chciałem.. Może ci pomogę? Zejdziesz ze sceny i odpoczniesz.
Nie zdążyłaś odpowiedzieć. Chłopak podszedł do ciebie i wziął cię na ręce. Po chwili zniknęliście za wielkim ekranem. Usłyszałaś jeszcze tylko głos Liama, który starał się opanować sytuację na widowni. Harry położył cię na ławeczce w garderobie.
- Dzięki - powiedziałaś uśmiechając się do loczka.
- Za co mi dziękujesz?! Za zrobienie ci krzywdy? Ja.. ja na serio nie chciałem.. - powiedział chłopak.
- Okeey rozumiem. Nie gniewam się. A dziękuję za to, że mi pomogłeś.
Styles uśmiechnął się szeroko.
- Jak masz na imię? - zapytał.
- [t.im.]
- Piękne imię dla pięknej dziewczyny - stwierdził.
- No dobra weź już mnie nie czaruj tylko wracaj na scenę. Fanki czekają..
- No, ale nie mogę cię tutaj takk zostawić.
- Możesz - oznajmiłaś - Dam sobie radę. Idź do nich, wiem ile dla każdej Directioner znaczy spotkanie z wami. Sama oddałabym wiele żeby dostać bilet na wasz koncert.
- Jesteś naszą fanką ? - zapytał z zaciekawieniem.
- Taaakk, jestem. A teraz idź!
Harry jeszcze chwilę się wahał, ale w końcu posłuchał. Gdy tylko usłyszałaś zamykające się drzwi wydałaś okrzyk bólu. Czułaś jakby twoja stopa płonęła żywym ogniem. Nie mogłaś jej dotknąć. Pochyliłaś głowę i zacisnęłaś zęby. Po twoich policzkach popłynęły łzy.
- No mówiłem, że nie mogę cię takk zostawić.
Podniosłaś wzrok. Przed tobą stał Styles z rękami założonymi na klatce piersiowej.
- Co ty robisz?! Przecież tam stoi kilka tysięcy twoich fanek! Nie możesz ich zawieść! - wykrzyczałaś.
- Koncert będzie trwał. Chłopcy podzielą się moimi solówkami. Ja muszę zająć się tobą. No pokaż tą nogę..
- Nie!
- Co?! - zapytał zdziwiony - No pokaż, przecież ci jej nie zjem!
Złapał ostrożnie twoją stopę.
- Aaaauuuaaa! To boli! - krzyknęłaś.
- Przepraszam, będę bardziej delikatny - stwierdził.
- Nie! Nie dotykaj! - prosiłaś.
- No, ale muszę wiedzieć co ci jest prawda?
- A co ty chirurg jesteś?
- No dobry pomysł! Dzwonimy po lekarza.. - wyciągnął telefon i już miał wybierać numer, ale dostał olśnienia - Chwila! Przecież mamy tu lekarza! Zaraz wracam!
Wybiegł z pomieszczenia, a sekundę po tym zobaczyłaś jego twarz wychylającą się zza futryny:
- Tylko nigdzie nie idź! - krzyknął, po czym już całkowicie zniknął.
Twój umysł był przeciążony. Tyle pracy, tyle starań i to wszystko na marne? Takk bardzo chciałaś mu zaimponować, a tu .. On musi cię ratować i udzielać pomocy. Nie no fantastycznie.. To kwestię przytulasa masz już chyba z głowy. Do pokoju weszła jakaś pani, a za nią Harry.
- I jak noga boli? - zapytała blondynka.
- Potwornie - odpowiedziałaś.
- To będziesz musiała zacisnąć zęby, ponieważ muszę ją obejrzeć żeby stwierdzić, co się stało - oznajmiła lekarka.
- Dobrze - powiedziałaś przygryzając przy tym wargę.
- To może ja cię potrzymam za rękę - zaproponował Styles, po czym podszedł do ciebie i ścisnął twoją dłoń.
Po ciele przeszły ci ciarki, a w brzuchu zaczęły szaleć motyle. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie, gdyby nie ból stopy. Lekarka zaczęła oglądać twoją kończynę co wiązało się z wykręcaniem jej na różne strony. Ścisnęłaś bardziej rękę Hazzy i jęczałaś.
- Wydaje mi się, że jest tylko porządnie stłuczona, ale dla pewności będę musiała zabrać cię na prześwietlenie - oznajmiła lekarka.
- Uff.. - odetchnął lokowaty.
- A ty co takk wzdychasz? - zapytała blondynka patrząc na Harrego - Powinieneś uważać co robisz. Przecież mogłeś połamać jej kości..
- No wiem wiem i już ją za to przeprosiłem - oznajmił chłopak.
- Przeprosinami czasu nie cofniesz, lepiej pomóż mi przenieść [t.im.] do karetki.
- Nie, nie.. ja ją zaniosę - powiedział Styles.
Znów wziął cię na ręce. Pojechaliście do szpitala. Okazało się, że na szczęście twoja stopa jest tylko poważnie stłuczona i po 2 tygodniach będziesz mogła znowu tańczyć. Dostałaś leki przeciwbólowe, więc jakoś mogłaś chodzić. Wyszłaś z gabinetu. Na korytarzu czekał Harold.
- I co? - zapytał podnosząc się z krzesełka.
- Zmiażdżyłeś mi 4 kości śródstopia - oznajmiłaś.
Chłopak natychmiast zbladł. Ty tylko się uśmiechnęłaś i powiedziałaś:
- Nie no żartuję.. Wszystko jest okey.
- No jak mogłaś mnie takk wystraszyć?! Chodź odwiozę cię do domu.
Objął cię w tali pomagając ci iść. Wyszliście przed budynek i czekaliście na taksówkę.
- Ale nie gniewasz się na mnie za ten wypadek? - zapytał.
- Hmm.. no nie wiem - odpowiedziałaś.
- Yyy.. co?! To jak mam cię przeprosić? - dopytywał.
Wzruszyłaś tylko ramionami. Harry stanął na przeciwko ciebie i przysunął swoją twarz do twojej. Patrzył ci głęboko w oczy. Po chwili założył na twoich ustach gorący pocałunek.
- Takie przeprosiny wystarczą?
- Mmm.. nie - powiedziałaś, po czym złapałaś go za loczki i jeszcze raz pocałowałaś.
- Nie no teraz to ja się obrażam - powiedział Harold.
- Za co? - zapytałaś.
- Za to, że jesteś niegrzeczną dziewczynką i chyba będę musiał cię ujarzmić *intrygujący uśmiech*
- No to spróbuj, ale obawiam się, że to może zająć panu sporo czasu..
- Spokojnie, te 72 minuty spędzone z tobą były najlepszymi w moim życiu, więc jestem gotów na kolejne.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz